Rejestracja
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Strona Główna
->
Rekonstrukcje Historyczne
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Dla Wszystkich
----------------
Rekrutacja
Regulamin
Wyzwania
Rekonstrukcje Historyczne
Literatura, Film i Publicystyka
Screenshots
Wejdz
Uwaga!!!
Clan
----------------
Treningi
Spary
Ciekawostki
Ankiety
Ogłoszenia
Konkursy
Sprawy adminów i moderatorów
Słownik
Serwer
Mecze Ligowe
O Nas...
----------------
Skład
HIstoria Clanu
Ośągnięcia
Przeszłośc
Nasze GG
Off-Topic
----------------
LiNkI
Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
bushido PL
Wysłany: Czw 16:40, 21 Cze 2007
Temat postu: Wojna w Wietnamie 1964-1975
Wojna wietnamska była jednym z najdłuższych i najkrwawszych konfliktów, jakich doświadczył świat po 1945 roku. W sposób szczególny zawładnęła ludzką wyobraźnią, po części z uwagi na dominujące uczestnictwo w niej Stanów Zjednoczonych, lecz głównie, dlatego, że stała się najobszerniej filmowaną i najdokładniej relacjonowaną wojną w historii.
25 lat temu, 30 kwietnia 1975 r. , pod naporem komunistycznej ofensywy z Północy padł Sajgon i amerykańscy marines w popłochu ewakuowali uchodźców z pokonanego Południowego Wietnamu. Zakończyła się ponad dziesięcioletnia wojna, która kosztowała życie około trzech milionów ludzi, w tym 58 tys. amerykańskich żołnierzy Wraz z wycofaniem swoich wojsk dwa lata wcześniej (w styczniu–marcu 1973 r.) niezwyciężone dotąd supermocarstwo po raz pierwszy uległo, i to siłom niewielkiego, rolniczego kraju Trzeciego Świata – „wieśniakom w czarnych piżamach”, jak nazywano w Waszyngtonie Wietnamczyków. „Będzie to wojna słonia z tygrysem. Tygrys będzie rzucał się na słonia i szarpał go i w końcu słoń wykrwawi się na śmierć” – prorokował wietnamski przywódca Ho Szi Min na początku walk o wyzwolenie Wietnamu spod kolonialnego panowania Francuzów. W kilkanaście lat później historia się powtórzyła – mimo dziesięciokrotnie większych strat Vietcongu i miażdżącej przewagi technicznej wojsk USA, były one bezsilne w konfrontacji z partyzantami w dżungli, których otaczał nimb wyzwolicieli kraju i obrońców biednych.
Porażka Francuzów pod Dien Bien Phu zostawiła Indochiny praktycznie na pastwę komunistów. Układy paryskie na szczęście pozostawiły kraj podzielony na komunistyczną Północ i prozachodnie Południe. Już prezydent USA D. Eisenhower w 1953 r. stwierdził, że Zachód nie może dopuścić do utraty Indochin, gdyż pociągnie to za sobą groźbę wejścia komunistów do Indonezji, a nawet na subkontynent indyjski. Stąd należy rozumieć poparcie USA udzielone prozachodniemu reżimowi Ngo DinhDiema do 1963 r. , a później jego następcom aż do 1973 r. Zaczęło się niewinnie, od obecności doradców amerykańskich i dostaw sprzętu dla południowowietnamskiego rządu. W 1963 r. w Wietnamie było 23 tys. żołnierzy amerykańskich, 2 sierpnia 1964 okręty wojenne USA zostały zaatakowane przez jednostki północnowietnamskie w Zatoce Tonkińskiej. Kongres USA uchwalił rezolucję, która uprawniła prezydenta L. Johnsona do prowadzenia otwartej wojny na morzu. Był to decydujący krok do pełnego zaangażowania USA w wojnę w Wietnamie. Liczba żołnierzy wzrosła z 23 tys. w roku 1964, a w 1967 r. już ponad 500 tys. Wojna wietnamska była dla Amerykanów najdłuższym konfliktem w ich historii.
Była to dziwna wojna - bez znaczących bitew, wojna typowo partyzancka w wydaniu komunistycznego przeciwnika Viet Congu oraz w późniejszym okresie armii północnowietnamskiej. Dyktatorzy Wietnamu Płd. nie potrafili zjednoczyć społeczeństwa wobec komunistycznego zagrożenia. Wietnamczycy byli bowiem skłóceni pod względem religijnym i na tle różnic majątkowych. Ponadto przeciętny Wietnamczyk z północy wierzył, że wojna na południu to dalszy ciąg walki narodowowyzwoleńczej przeciwko "imperialistycznej agresji". W marcu 1968 kandydat demokratów na prezydenta Robert Kennedy uznał wojnę za "niemoralną" i nie do tolerowania na dłuższą metę. W 16 marca 1968 nastąpiła masakra w My Lai, dokonana przez oddział por. Calleya. zamordowano 100-300 cywilów.
7 kwietnia 1971 Prezydent R. Nixon zapowiedział wycofanie wojsk amerykańskich z Wietnamu, natomiast 30 marca 1972oddziały północnowietnamskie dokonały inwazji na Wietnam Płd. W maju 1972 w odwecie lotnictwo amerykańskie bombarduje miasta Wietnamu Płn.
Amerykanie zastosowali w Wietnamie taktykę obliczoną na zmęczenie przeciwnika, a dyrektywa prowadzenia walki na jak najmniejszą skalę wciągnęła ich w nie mającą końca wojnę partyzancką bez perspektyw na sukces. W rezultacie okazało się, że komuniści zamęczyli Amerykanów. Była to też dziwna wojna, biorąc pod uwagę jej obraz w USA.
Prezydent L. Johnson chciał dla niej jak najmniejszego rozgłosu. Przeciwnicy wojny byli bardzo hałaśliwi, a rząd nic sobie z tego nie robił. Ameryka podzieliła się. Dla jednych uczestnicy wojny byli bohaterami, a dla innych ludźmi godnymi pogardy. Niejednokrotnie dochodziło do gloryfikacji komunistycznych partyzantów i "biednych" Wietnamczyków z północy. W dobrym tonie było wymigiwanie się od służby w wojsku i wysłania do Wietnamu. Do dziś mamy reminiscencje tego w życiu politycznym USA. Były wiceprezydent USA z ekipy G. Busha, Dan Quayle, był oskarżany o to, że uchylił się od służby w wojsku za czasów wojny wietnamskiej. Podobny zarzut był kierowany w stosunku do B. Clintona.
Wojna wietnamska była ściśle związana z nazwiskiem Roberta MacNamary, który w administracjach J. F. Kennedy´ego i L. Johnsona był sekretarzem obrony USA. Sam MacNamara już po latach przyznał, że wojna ta była błędem, a on sam informował prezydenta L. Johnsona o tym, że nie można jej wygrać. Z drugiej strony fakt amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie należy wiązać z ówczesną sytuacją polityczną w skali globalnej. Wyznaczały ją: kryzys berliński, rewolucja kubańskaF. Castro, a także ruchy partyzanckie w Birmie, na Filipinach czy Malajach. To spowodowało, że Amerykanie podjęli się kolejnej krucjaty antykomunistycznej. Wojska wysłał do Wietnamu J. F. Kennedy, bombardowanie Północy rozpoczął L. Johnson, chociaż obydwaj byli demokratami. Z Wietnamu wojska USA wyprowadził R. Nixon, czyli republikański prezydent, który w swojej działalności politycznej nie był określany przecież mianem "gołębia pokoju". Znamienna była także postawa Amerykanów już po zawarciu porozumienia 27 stycznia 1973 podpisano w Paryżu traktat pokojowy. Dokonali tego przedstawiciele USA, Wietnamu Płn. , Wietnamu Płd. i Viet Congu. Zawieszenie broni prezydent Richard Nixon nazwał "honorowym pokojem". . Zostawili oni na pastwę losu rząd południowowietnamski i jego armię - było to więc wydanie na byłego sojusznika wyroku śmierci. W ostatniej tylko bitwie armia sajgońska straciła 32 tys. ludzi. Upadek Sajgonu w 1975 r. i zjednoczenie Wietnamu pod egidą komunistów było tylko tego konsekwencją.
30 kwietnia 1976 na terenie całego Wietnamu przeprowadzono wybory. Zakończyły się one zwycięstwem komunistów. 2 lipca 1976proklamowano powstanie Socjalistycznej Republiki Wietnamu. W latach wojny Ameryka była podzielona. Te podziały funkcjonują do dnia dzisiejszego i był może zakończą się z natural-nym odejściem generacji zaangażowanej w ów konflikt w latach 60. i 70.
Rozrachunki z wojną wietnamską trwają w USA do dzisiaj. Teraz jeszcze się ożywiły. Nazywano ją „wojną McNamary” – ówczesnego ministra obrony, głównego architekta amerykańskiego zaangażowania militarnego w Wietnamie, którego mózg porównywano do komputera. W 1995 r. prawie osiemdziesięcioletni Robert McNamara po raz pierwszy przerwał swe milczenie w sprawie wojny oświadczając, że była ona błędem. „Straszliwie myliliśmy się” – powiedział, biorąc odpowiedzialność za wciągnięcie Ameryki w ten konflikt. Przepraszał w imieniu swoim i innych, przeważnie już nieżyjących, członków administracji prezydentów Kennedy’ego i Johnsona. W książce „Tragedia i lekcje Wietnamu” przyznał, że szybko naszły go wątpliwości co do sensu dalszego prowadzenia wojny, zrozumiał, że nie sposób było ją wygrać, ale brnął dalej, bo nie można było prędko jej zakończyć (rozmowy w celu zawarcia „honorowego pokoju” trwały przez kilka lat). Chociaż McNamara okazał skruchę, jego wypowiedź wywołała furię. W dyskusji, jaką wywołał, nikt go prawie nie bronił, niemal nikt mu nawet nie współczuł. Bicie się w piersi uznawano za egoistyczną próbę uzyskania rozgrzeszenia za niewybaczalną zbrodnię. Gorące emocje wyrażane wyznaniami byłego szefa Pentagonu ukazały z perspektywy lat skalę potępienia wojny i siłę emocji, jakie wciąż ona wywołuje. McNamara rozdrapał zabliźniającą się ranę Wietnamu.
Amerykanie kolejny raz nie odrobili ”pracy domowej”. Dysponując przeważającymi siłami myśleli, że pójdzie im znacznie prościej. Amerykanie dostali nauczkę, a echo po całej sprawie ciągnie się po dzisiejsze dni.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin